Czternaścioro rowerzystów stawiło się na zbiórkę, bladym świtem, na Dworcu PKP. Zabrakło Grześka a Kindze mogliśmy tylko pomachaś rękami z jadącego już pociągu. Całe szczęście, że w odwodzie był Zbyszek ze swoim autem i Kinga mogła zostać uczestniczką rajdu. Tak więc szczęśliwie dotarliśmy do Rejowca gdzie czekała nas przesiadka na szynobus. I tu trauma, na peronie jest już grupa 13 rowerzystów ze Skarżyska Kamiennej, a PKP podstawiła mały, jednodrzwiowy szynobus. Nie ma szans na pomieszczenie dwóch grup z 27 rowerami. PKP jak zawsze nie ma pomysłu na doskonalenie usług i wychodzenie na przeciw zapotrzebowaniu klientów. Oni myślą jak podwyższyć płace Zarządowi i zabezpieczyć im jak najwyższe odprawy. I byłaby całkowita kicha gdyby nie wspaniała chełmska Drużyna Konduktorska. Panowie opóźnili odjazd pociągu, na spokojnie pozwalali wcisnąć się do tego malutkiego wagoniku wszystkim, 27 rowerzystom. Mistrzostwo świata i wielki SZACUN dla chełskich kolejarzy. Ja całą drogę do Zawady spędziłem w kibelku w towarzystwie 4 (CZTERECH) rowerów. Pasażerowie też byli nad wyraz wyrozumiali i bywało, że wychodzili z wagonu nie koniecznie na peron ale po kaskadersku wykonywali skok w głąb nasypu.
Z Zawady ruszyliśmy już na rowerach na nasz szlak. W Szczebrzeszynie krótki odpoczynek, sesja zdjęciowa z miejscowymi chrząszczami i w drogę. Zaczęły się górki, zrobiło się ciężkawo, a Ela koniecznie chciała wracać do domu. Ale przepiękne widoki i asysta Wieśka z tyłu peletonu wpłynęły mobilizująco na Elę i już spokojnie jechaliśmy do naszej stannicy. Około 14 dotarliśmy do miejscowości Momoty Dolne gdzie w Gospodarstwie Agoturystycznym Państwa Edyty i Mirka Powęzków mieliśmy noclegi i wyżywienie. Po zakwarerowaniu się i zjedzeniu bardzo dobrego obiadu, pojechaliśmy kilkoma grupami pokręcić się trochę po okolicy. Wieczorkiem grilowanie kiełbasek piwko i miłe pogaduchy.
Drugiego dnia, po śniadaniu ruszyliśmy ścieżkami rowerowymi w piękne janowskie lasy. Powietrze czyściutkie, śpiew ptaków i ten cholerny piach. W Łążku Garncarskim odwiedziliśmy "wsiowe" muzeum garncarstwa i wszelakiej wsiowej rupieciarni. Ciekawie opowiadał nam Jasiek, miejscowy animator kultury, o historii i teraźniejszości Łążka.
W Janowie zahaczyliśmy o Park Linowy, zwiedziliśmy Sanktuarium Maryjne a następnie Muzeum Kolei Wąskotorowej. W drodze powrotnej do naszej kwatery odwiedziliśwy w Szklarni koniki biłgorajskie. Po obiadku, pojedyńczo lub grupkami objeżdżaliśmy najbliższą okolicę. Wieczorem gril i słuchanie poezji Krysi. Ela z Gienkiem, członkowie Chóru Hejnał, zaprezentowali kilka piosenek ze swego repertuaru. No a później, kto tylko czuł się na siłach, opowiadał kawały i anegdotki. Gospodarz, Pan Mirek poczęstował nas wspaniałą nalewką.
Trzeciego dnia, po śniadaniu, pożegnaliśmy się i trzema grupami wyruszyliśmy w drogę powrotną. Jedna grupa całą trasę powrotną pokonała na rowerach, druga, via Kraśnik, wspomagała się koleją, a trzecia korzystała z samochodów Zbyszka i Czesia.
Wrażenia wspaniałe, pogoda dopisała, spanie i żarełko wyśmienite a towarzystwo superowe. Szkoda było się rozstawać ale niestety takie jest życie.
Dziękuję wszystkim za ten wspólne spędzony czas, za wspólną jazdę, za życzliwość i chęć niesienia pomocy. Do zobaczenia na następnej, również tak wspaniałej imprezie.
Specjalne podziękowania należą się organizatorom tego Rajdu tj. Zbyszkowi i Wiesiowi.
Dziękujemy również Państwu Powęzkom za przyjęcie nas i miłą obsługę.
Trochę zdjęć
To i ja dorzucę swoje podziękowania za ta fajną majówkę z tyloma fajnymi ludzikami , atrakcji było wiele u Jaśka mogłem przymierzyć stary hełm strażacki oraz inny kapelusz oraz siedzenie na jednym z kominów lokomotywy i dzięki moim cm udało się wejść do środka. A na koniec parę zdjęć ode mnie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum